Zobacz także:

Rajd.BIKE – poznajemy nasz powiat

Z okazji tegorocznego Światowego Dnia Turystyki, Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Nowej Soli przygotował wycieczkę rowerową.

Więcej…

Terminy jesiennych Czwartków Lekkoatletycznych

Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji podaje terminy jesiennych zawodów, w ramach „Lekkoatletycznych Czwartków”.

Więcej…

Zapowiedź powiatowych sztafetowych biegów przełajowych

Informujemy, że w piątek 25 września, rozegrane zostaną powiatowe sztafetowe biegi przełajowe na terenie rekreacyjnym „Wodny Świat” przy al. Wolności.

Więcej…

wadimtPrezydent Wadim Tyszkiewicz, który uczestniczył w Lubuskim Kongresie Sportu Powszechnego, wysłał do minister sportu Joanny Muchy list otwarty. Publikujemy jego treść:

 

 

 

 

 

 Szanowna Pani Minister,

W minionym tygodniu mieliśmy zaszczyt gościć Panią Minister w województwie lubuskim. Debata, jaka odbyła się w Filharmonii Zielonogórskiej, pokazała, że temat sportu leży nam wszystkim głęboko na sercu. Doceniając Pani wielkie zaangażowanie w rozwój i odnowę polskiego sportu, w imieniu własnym oraz samorządowców województwa lubuskiego, chciałbym przekazać Pani kilka uwag i spostrzeżeń dotyczących przede wszystkim sportu powszechnego, który jest najbardziej bliski samorządom.

Podczas kilku godzinach naszej wspólnej debaty słowo „samorząd" było odmieniane niemal przez wszystkie przypadki. I tak jest w istocie, że sport jest nierozerwalnie związany z samorządem, poczynając od obiektów sportowych, przez kluby sportowe dofinansowywane przez samorząd, aż po sport kwalifikowany.
To przede wszystkim w podległych samorządom jednostkach, szkołach i gminnych ośrodkach sportowych, przyszli sportowcy stawiają swoje pierwsze sportowe kroki.
Mamy pełną świadomość tego, jak wiele w tym względzie zależy od samorządu. Jednak mamy też świadomość ogromnych ograniczeń w stosunku do kierowanych do nas oczekiwań.
Podczas naszego spotkania wyraziła Pani pogląd, że „samorządy często nie widzą całego wachlarza korzyści wynikających z rozwoju sportu".

Szanowna Pani Minister, zapewniam Panią, że samorządowcy widzą te korzyści jak mało kto, dlatego robimy, co możemy i swoimi skromnymi środkami wspieramy każdy przejaw aktywności w tej dziedzinie. Jesteśmy jednak ogromnie ograniczeni naszymi możliwościami. Nie możemy dać czegoś, czego nie mamy. A same dobre chęci niestety nie wystarczą.
Kolejne zadania zlecane samorządom przez kolejne rządy obciążają nas organizacyjnie i przede wszystkim finansowo. Musimy szukać pieniędzy i oszczędności w nadwątlonych budżetach choćby w związku z wprowadzeniem ustawy tzw. śmieciowej czy szykowanej ustawy tzw. przedszkolnej. Ze względu na niż demograficzny z roku na rok spada subwencja oświatowa, przy niemal tych samych kosztach ponoszonych przez samorządy na utrzymanie szkół.
Zapewniam Panią Minister, że mimo tych wszystkich trudności, dla samorządów sport to nie tylko źródło kosztów, ale również i korzyści, które dostrzegamy. Jednak jesteśmy zmuszeni do zachowania rozsądnych proporcji pomiędzy potrzebami, oczekiwaniami, a naszymi możliwościami. A czym biedniejsza gmina, tym pole manewru i wykazania się w tym względzie jest mniejsze.
Po to, żeby oderwać nasze dzieci i wnuki od komputerów i telewizji, przeznaczamy relatywnie duże środki na budowę infrastruktury sportowej, utrzymanie klubów oraz na organizację wszelkiego rodzaju imprez ukierunkowanych na krzewienie sportu i turystyki. Musimy jednak mierzyć siły na zamiary, inaczej jeśli będziemy konsumować więcej niż możemy, zostaniemy rozliczeni tym razem przez ministra finansów, który zapowiada nałożenie nam tzw. „kagańca finansowego".
Żeby komuś coś dać, trzeba komuś innemu to coś zabrać. Komu? Żeby zrealizować inwestycje z dziedziny sportu, trzeba zrezygnować z innych inwestycji np. infrastrukturalnych. Samorządowcy często stają przed dylematem, czy budować nowe boisko, które później trzeba utrzymywać, czy jednak załatać dziurę w szkolnym czy przedszkolnym dachu.
Niestety rosnące koszty utrzymywanych przez samorządy obiektów sportowych oraz zrzucanie na nasze barki przez rząd kolejnych zadań, bez zapewnienia źródeł ich finansowania, może powodować to, że sale sportowe czy nowo wybudowane boiska będą oświetlane coraz krócej, a dostęp do tych obiektów będzie coraz trudniejszy.

Pani Minister, swoje, skądinąd słuszne apele, adresowała Pani przede wszystkim do samorządów. A może jednak w jakiejś mierze warto byłoby poszerzyć listę adresatów? Naturalnym adresatem tego apelu o lepsze wykorzystanie sportowych zasobów i większe zaangażowanie pedagogów w wychowanie fizyczne w szkołach powinno być Ministerstwo Edukacji.
To, że blisko 90% dzieci w Polsce ma wady postawy nie jest tylko winą samorządów, ale przede wszystkim wadliwego systemu edukacji. To, że w szkołach średnich bywa często tak, że i przez trzy lata młodzież unika skutecznie zajęć wychowania fizycznego, a nauczycie tego przedmiotu niewiele robią, żeby zmobilizować młodzież do aktywności fizycznej, to przede wszystkim obciąża instytucje nadzorujące oświatę. Tak, jak Pani Minister zauważyła, plagą w naszych szkołach stały się zwolnienia lekarskie z zajęć Wychowania Fizycznego, a często i zajęcia sportowe ograniczają się do gry w przysłowiową „gałę". Wymagania co do sprawności fizycznej swoich wychowanków nauczyciele często ograniczają do bezwzględnego minimum. Samorząd, jako organ prowadzący, nie ma żadnych narzędzi do zmiany tego stanu rzeczy, będąc ograniczonym w tym zakresie Kartą Nauczyciela. Zrzucanie winy tylko na samorządy za krzywe kręgosłupy i nadwagę wśród dzieci i młodzieży jest wielkim, nieuzasadnionym uproszczeniem.
Ogromnym obciążeniem w krzewieniu sportu powszechnego jest również dla nas relacja na linii nauczyciel - trener. To nie jest tak, że samorząd nie realizuje zadań związanych z krzewieniem kultury fizycznej w zakresie, w jakim się od niego tego oczekuje. Karta Nauczyciela w sposób skuteczny wiąże nam ręce w realizacji nawet najbardziej ambitnych planów. Przywileje i zarobki nauczycieli wychowania fizycznego w żaden sposób nie przystają do tego, co samorządy mogą zaoferować trenerom czy instruktorom. Przy obecnych zapisach ustawowych pensum i związane z tym wynagrodzenie oraz przywileje wynikające z Karty Nauczyciela obejmują w tym samym stopniu pedagogów najlepszych i najbardziej zaangażowanych, jak i tych najgorszych, ograniczających swoją aktywność zawodową do minimum. Nie mamy żadnych narzędzi, żeby temu przeciwdziałać, a jakakolwiek próba rozliczania nauczycieli, w tym wychowania fizycznego, z 40 -godzinnego tygodnia pracy jest przez nauczycielskie związki zawodowe odbierana jako zamach na zagwarantowane kartą przywileje.
Nie ulega wątpliwości, że w większości gmin w Polsce brakuje należytej współpracy na linii klub czy organizacje sportowe - szkoła. Bardzo trudno jest zmotywować nauczycieli do większego zaangażowania bez odpowiednich zachęt finansowych. Karta Nauczyciela w dużym stopniu skutecznie zdemoralizowała to środowisko.

Najczęściej za każde zlecone zadanie, polegające choćby na organizacji turnieju międzyszkolnego czy zawodów sportowych, nauczyciele oczekują dodatkowego wynagrodzenia, co w żadnym razie nie mieści się w subwencji oświatowej, która nie wystarcza nawet na realizowane przez nas zadania oświatowe wymagane ustawą. Samorządy na takie zadania muszą szukać dodatkowych środków. I tu pojawia się problem, często niezauważany przez urzędników Ministerstw tworzących prawo czy wydających rozporządzenia. Polska samorządowa jest ogromnie zróżnicowana i rozwarstwiona. Nasz kraj to 2500 gmin, dużych i małych, ale przede wszystkim biednych i bogatych. Tylko samorządy bardzo bogate (np. Kleszczów, Polkowie) poradzą sobie bez większych problemów z nowymi zadaniami. Takie gminy są też dobrym adresatem nowych pomysłów czy zlecanych zadań, choćby z dziedziny sportu i turystyki. Biedne samorządy, a jest ich niestety zdecydowana większość, myślą jak związać koniec z końcem wypełniając kolejne obowiązki zrzucane na ich barki przez kolejne rządy. Nie w głowie im wymyślanie kolejnych przedsięwzięć, choćby i najbardziej ambitnych, oczekiwanych zarówno przez mieszkańców, jak i krajowych strategów z określonych dziedzin naszego życia.
Taka jest niestety smutna rzeczywistość ogromnej rzeszy małych i biednych gmin. A przecież nie wolno zapominać o tym, że przyszli, wybitni sportowcy nie rodzą się tylko w bogatych gminach. Talenty są wszędzie, tylko trzeba umieć je wyłowić i stworzyć im odpowiednie warunki do rozwoju. Możliwości startu młodych ludzi w jakiejkolwiek dyscyplinie sportowej są często bardzo różne i wynikają z zależności od miejsca urodzenia i zamieszkania. Dostęp do bazy sportowej, stypendiów, kadry trenerskiej czy choćby do odpowiedniego poziomu krzewienia kultury fizycznej w gminach biednych i bogatych jest nieporównywalny.

Pani Minister podała statystyki mówiące m.in. o tym, że tylko 36% samorządów wydaje jakieś środki na organizację imprez sportowych, a tylko 8% na cykliczne imprezy sportowe. To tylko dowodzi tego, że krzewienie kultury fizycznej poprzez organizację imprez nie jest kwestią dobrej woli poszczególnych włodarzy, ale przede wszystkim możliwości finansowych gmin.
Pani Minister apelowała o korzystanie z potencjału, jaki niesie ze sobą wolontariat. Dzięki pracy wielu takich prawdziwych entuzjastów i społeczników robimy w naszych gminach bardzo wiele. Ale są gdzieś granice poświęcenia ludzi, którzy za swoją pracę nie oczekują wynagrodzenia czy otrzymują je w symbolicznej formie. Ta symboliczna gratyfikacja w żaden sposób nie przystaje do gratyfikacji choćby nauczycieli WF-u, którzy określone pieniądze dostają odgórnie, bez względu na ich faktyczne zaangażowanie w dzieło „krzewienia kultury fizycznej".
Wielu społeczników to emeryci, często będący niegdyś nauczycielami. Jednak dysproporcja pomiędzy pracą społeczną bez gratyfikacji a roszczeniami czynnych zawodowo pedagogów jest ogromna.
W naszych gminach działają kluby sportowe, które dofinansowujemy z naszych skromnych budżetów. To organizacje i stowarzyszenia sportowe odpowiadają dzisiaj, przynajmniej na tym pierwszym etapie, za poziom nie tylko sportu kwalifikowanego, ale przede wszystkim za poziom kultury fizycznej w terenie. Tam przede wszystkim działają społecznicy. Jednak przy braku środków na podstawowe potrzeby i oni nie osiągną wiele.
Warto też zauważyć, że Ministerstwo Sportu i Turystki często tę ostatnią dziedzinę z swej nazwy spycha na dalsze miejsca. Pragnąc zwrócić uwagę na to, że te dziedziny są ze sobą ściśle powiązane, apelujemy o stworzenie rządowego programu turystyki powszechnej na poziomie gminy, choćby poprzez budowę ścieżek rowerowych, małych przystani, stanic rzecznych czy tworzenia podstawowej infrastruktury turystycznej, co pozwoli samorządom na tworzenie wspólnych międzygminnych produktów turystycznych. W znakomity sposób pozwoli to samorządom na upowszechniania lokalnej, czynnej turystyki.

Pani Minister zwróciła uwagę na to, że zaledwie 8% dzieci uczestniczy w zajęciach sportowych prowadzonych w ramach nauczania początkowego przez nauczycieli WF-u. Tak się dzieje z prostej przyczyny, większość szkół w naszym kraju nie stać na zatrudnienie dodatkowych nauczycieli określonych specjalności do tych klas. W zasadzie wszystkie zajęcia w klasach 1-3 prowadzone są przez wychowawców.
Pani Minister przytaczając przykłady gmin w Polsce, próbowała dowieść, że można stosować rozwiązania najlepsze, optymalne. Tak jest w istocie, ale mogą sobie najczęściej na nie pozwolić tylko ci, których na to stać.
Realizowane centralne projekty, np. pod hasłem boisko w każdej gminie, często też wypaczają ideę równej dostępności dzieci i młodzieży do powstających obiektów sportowych. Jeżeli z programu rządowego na równych prawach może skorzystać gmina licząca cztery tysiące mieszkańców i gmina liczącą 40 tysięcy mieszkańców, to o równym dostępie do powstającej bazy nie ma mowy. Zachęceni takimi szczytnymi akcjami wójtowie czy burmistrzowie często budowali boiska niemal w każdej wsi. Koszty utrzymania takich obiektów stanowią dzisiaj spore obciążenie szczególnie dla małych i biednych ośrodków. Niestety też pojawiają się sygnały mówiące o małym ich wykorzystaniu. Są niestety takie nowe obiekty w niektórych gminach w Polsce, które dzisiaj niszczeją i nie są dostatecznie wykorzystywane. Z kolei w dużo większych miejscowościach dostęp do tam powstałych obiektów, jest często ograniczony ze względu na zbyt dużą liczbę chętnych.

Pani Minister apelowała o to, żeby obiekty sportowe, których w ostatnich latach sporo powstało w naszym kraju, nie świeciły pustkami wieczorami czy w soboty, niedziele i święta. My jako samorządowcy też tego pragniemy, tylko niestety często zmuszeni jesteśmy gasić światła w halach czy na boiskach sportowych, z tego powodu, że koszty ponoszone za ich ciągłe funkcjonowanie przekraczają możliwości finansowe gmin.
Zatrudnienie na tych obiektach trenerów, instruktorów, opiekunów czy choćby woźnych, kosztuje. Dlatego jeśli funkcjonowanie obiektów nie ma społecznego, ale też i finansowego uzasadnienia, są one zamykane. Nie z braku dobrej woli, tylko z konieczności. Nie powinno się myśleć tylko i wyłącznie o tworzeniu technicznej infrastruktury sportowej, która po zakończeniu inwestycji musi być na lata wypełniona treścią, a tego nie osiągnie się bez ludzi, którym trzeba zapłacić za ich pracę. Dlatego przy tworzeniu kolejnych programów centralnych należy pamiętać o tym, że niemała część dobrze zrealizowanego planu, strategii czy projektu, oparta musi być na tak ważnym czynniku ludzkim, bez uwzględnienia którego nawet najbardziej ambitne plany mogą lec w gruzach.
Na koniec chciałbym powtórzyć pytanie do Pani Minister, które zadałam na debacie w Filharmonii Zielonogórskiej, a na które niestety nie otrzymałem odpowiedzi.
Czy rząd naszego kraju, mając na uwadze potrzebę rozwoju sportu i kultury fizycznej w Polsce, jest gotów do rezygnacji z dochodów, jakie osiąga z budowy infrastruktury sportowej?

Niemal każda inwestycja w infrastrukturę sportową realizowana przez samorząd jest obciążona 23% podatkiem VAT. Do tego dochodzą wszelkiego rodzaju podatki pośrednie, takie jak PIT, CIT itd. Można przyjąć, że około 40% wartości brutto realizowanych przez samorządy inwestycji zasila budżet naszego państwa. Reasumując, Skarb Państwa wyszedłby +/- na zero, gdyby przekazał te dochody z inwestycji w infrastrukturę sportową samorządom, które z jeszcze większym zapałem i determinacją budowałyby boiska, stadiony, baseny czy hale sportowe, na które czekają mieszkańcy naszych miast i gmin. Żeby skutecznie walczyć z wadami postawy, warto pomyśleć o programie budowy choćby przyszkolnych basenów.
Doskonałym przykładem możliwości współpracy rządu i samorządu mogą być programy związane z budową obiektów sportowych, takie jak choćby „Blisko boisko" czy „Orlik 2012". Samorządy tylko w ramach tego ostatniego programu zbudowały 2600 nowoczesnych boisk wielofunkcyjnych. Gdyby uwzględnić koszty utrzymania tych obiektów przez kolejne lata, to budżet państwa w ostatecznym bilansie sfinansuje około 15% procent wszystkich poniesionych na ten cel nakładów, podczas gdy tylko odprowadzony podatek VAT z racji zrealizowanych przez samorządy inwestycji wyniósł 23%.
Przypomnę, że wsparcie rządowe do samorządowych „Orlików" wynosiło w pierwszych latach 333.000 zł, kiedy koszt budowy takiego w pełni wyposażonego obiektu w kraju wynosił średnio około 1.400.000 zł brutto. Odprowadzony podatek VAT od takiej inwestycji, wynosił około 333.000 zł, czyli wróciło do budżetu państwa mniej więcej tyle, ile dostały wsparcia samorządy. Faktem jest też to, że w latach 2011 i 2012 dofinansowanie do tego typu obiektów w biedniejszych gminach wzrosło do 500.000 zł i za to rządowi należą się słowa podziękowania.
W mieście Nowa Sól, którym mam zaszczyt zarządzać, mimo zakończenia rządowego programu „Orlik 2012", w tym roku, wyłącznie z własnych środków, budujemy kolejne boisko wielofunkcyjne, realizując nasz plan stworzenia nowoczesnego boiska przy każdej miejskiej szkole. Choć nasza sytuacja budżetowa jest trudna, jak w większości gmin w Polsce, chcielibyśmy dalej rozwijać bazę sportową w mieście, jeśli pojawi się możliwość uzyskania zewnętrznego wsparcia finansowego.

Szanowna Pani Minister, samorządy są gotowe do współpracy, jesteśmy też otwarci na nowe pomysły. Jednak, żeby ich efekt końcowy był zgodny z oczekiwaniami, powinniśmy grać w jednej drużynie, do czego serdecznie Panią Minister zachęcam, deklarując taką szczerą wolę w imieniu samorządów.

Wadim Tyszkiewicz
Prezydent Miasta Nowa Sól
Prezes Zrzeszenia Prezydentów Burmistrzów
i Wójtów Województwa Lubuskiego

Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji

Budynek główny

Kontakt:

ul. Świętej Barbary 2

Tel: +48 68 387 55 20

www.mosir-nowasol.pl

Park Krasnala

Kontakt:

ul. Al. Wolności

Tel: +48 68 415 66 69

ORLIK "KACZA GÓRKA"

Kontakt:

ul. Południowa

Tel: +48 68 415 66 68

Przystań pasażerska i Marina

Kontakt:

Marina

Tel: +48 68 38 71 944

Hala Widowiskowo-Sportowa

Kontakt:

ul.Botaniczna 22

Tel: +48 68 387 03 63

Stadion Sportowy

Kontakt:

ul. 1-go Maja 26

Tel: +48 68 387 78 07

Orlik Jana Pawła II

Kontakt:

ul. Jana Pawła II

Tel: +48 68 444 37 66

Orlik na Botanicznej

Kontakt:

ul. Botaniczna 22

Tel: +48 68 387 03 63