Opłaty za przedszkola były tematem konferencji prasowej prezydenta, prezesa Zrzeszenia Prezydentów, Burmistrzów i Wójtów województwa lubuskiego Wadima Tyszkiewicza. "Politycy, na czele z Premierem, straszący konsekwencjami za zbyt wysokie opłaty ustalane przez samorządy zapominają, że Polska jest państwem prawa i że obowiązująca od 1991 roku Ustawa Oświatowa daje prawo samorządom do ustalania opłat. Art. 14.5 „Opłaty za świadczenia prowadzonych przez gminę przedszkoli publicznych ustala rada gminy, a w przypadku innych przedszkoli publicznych - organy prowadzące te przedszkola". Jakim więc prawem premier chce ingerować w kompetencje organów samorządowych jakimi są gminy? Jeśli politycy obudzeni z przedszkolnego snu chcą rzeczywiście zmian, niech zmienią prawo i jeśli rzeczywiście chcą ulżyć dzieciom, i ich rodzicom fundując Polakom 10-godzinne darmowe przedszkola, niech wskażą źródła ich finansowania, najlepiej z budżetu państwa. Inaczej to będzie tylko przedwyborczy, polityczny folklor"- mówił podczas konferencji W. Tyszkiewicz. Może jednak do decydentów dotrze to, że nad tym problemem trzeba się w końcu pochylić. Oby tylko przy tej całej zadymie przedszkolnej nie wylano dziecka z kąpielą. Szef ZPBiW podkreslał jednocześnie, że polskie rodziny pokrywają najczęściej od 10% do 20% ponoszonych kosztów na utrzymanie dziecka w przedszkolu. Samorządy zwiększając opłaty przy naliczaniu godzinowym, narzuconym nową ustawą, próbują zrównoważyć budżety tylko w pozycji dopłat do przedszkoli żeby nie narazić się na zarzut złamania dyscypliny finansowej. Po wprowadzeniu nowego systemu zyskują i płacą zdecydowanie mniej ci rodzice, którzy posyłają na krócej dzieci do przedszkoli i odzyskują opłaty za nieobecności, a tracą ci którzy oddają dzieci na dłużej np. na 10 godzin dziennie.